Pisz/Braniewo: Chcieli odebrać sobie życie – zapobiegły temu policyjne interwencje
Mieszkaniec Orzysza w trakcie pracy nagle opuścił swoje stanowisko i wyszedł nic nikomu nie mówiąc. Po drodze wysłał wiadomość do żony, że zamierza odebrać sobie życie. Po kilku godzinach poszukiwań odnaleźli go policjanci i przekazali pod opiekę lekarzy. Także policjanci z Braniewa przeszkodzili 40-latce w zamachu na własne życie. Oficer dyżurny przez ponad godzinę podtrzymywał z nią kontakt telefoniczny, by inni policjanci zdołali do niej dotrzeć.
Rozpoczynając każdego dnia służbę policjanci nigdy nie wiedzą, co przyniesie dzień. Bez względu na wszystko muszą reagować na każde zgłoszenie. Zdarzają się przecież takie interwencje, w których każda mijająca sekunda jest na wagę ludzkiego życia i tylko opanowanie oraz szybkie działanie funkcjonariuszy mogą zagwarantować jej szczęśliwy finał.
W poniedziałkowe popołudnie (27.06.2016) policjanci z całego powiatu piskiego poszukiwali 26-letniego mieszkańca Orzysza. Mężczyzna w trakcie pracy, porzucił swoje stanowisko, zostawił klucze i sobie wyszedł. Po drodze wysłał SMS'a do żony, że chce odebrać sobie życie.
Rodzina powiadomiła o tym fakcie policję. Funkcjonariusze z całego powiatu natychmiast rozpoczęli poszukiwania 26-latka. Sprawdzali wszystkie miejsca, gdzie zaginiony mógł przebywać. Do działań poszukiwawczych zaangażowany został także przewodnik z psem policyjnym z piskiej komendy. Pies patrolowo-tropiący rozpoczął swoją pracę i bardzo szybko znalazło trop i doprowadziło policjanta do sadu w jednej z miejscowości na terenie gminy Orzysz.
Było to miejsce oddalone niespełna kilometr od miejsca pracy 26-latka, gdzie kończył się ostatni ślad po zaginionym.
Mężczyzna był cały i zdrowy. W rozmowie z policjantami powiedział, że ma duże problemy osobiste, z którymi sobie nie radzi.
W tej sytuacji funkcjonariusze wezwali na miejsce pogotowie ratunkowe, które zabrało 26-letniego mieszkańca Orzysza do szpitala.
Opanowanie i profesjonalizm oficera dyżurnego jednostki policji w Braniewie oraz funkcjonariuszy prewencji zapobiegły próbie 40-latki zamachu na własne życie.
W poniedziałek około godz. 22:30 asp.szt. Marek Paszulewicz odebrał telefon alarmowy. Po drugiej stronie słuchawki młoda kobieta przekazała informację, że zamierza targnąć się na własne życie, po czym rozłączyła się.
Dyżurny wiedział, że nie może utracić z nią kontaktu i natychmiast do niej oddzwonił. Rozmowa, którą prowadził z 40-latką trwała ponad godzinę. W tym samym czasie asp.szt. Paszulewicz ustalał, kim jest kobieta i co najważniejsze – gdzie teraz się znajduje.
Zespół dyżurnych był w ciągłym kontakcie z patrolem prewencji, a z każdą chwilą policjanci byli coraz bliżej zgłaszającej. Po godz. 23:30 funkcjonariusze wbiegli do pomieszczenia gospodarczego, w którym według ustaleń oficera dyżurnego, miała przebywać 40-latka. Policjanci zdążyli na czas i przeszkodzili kobiecie w jej zamiarze. Patrol przekazał 40-latkę pod opiekę lekarzy, teraz jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Opanowanie przede wszystkim
Jak powinien reagować policjant, który ma świadomość, że upływający czas decyduje o ludzkim życiu? Asp.szt. Marek Paszulewicz mówi wprost, że najważniejsze w takich sytuacjach jest opanowanie:
Nie ma złotego środka, ale jeżeli podczas takich zgłoszeń nie poradzimy sobie najpierw z własnymi emocjami, to ciężko będzie podejmować racjonalne decyzje. Rozmawiając z tą kobietą wiedziałem, że informacja, którą mi przekazuje nie jest tylko suchym faktem, ale przede wszystkim cichym wołaniem o pomoc. Wszystko inne nagle przestaje się liczyć, a nadrzędnym celem staje się ratowanie życia.
(ASz/JS/TM)