Zaczęło się od małego ogniska, a skończyło spaleniem lawety. 34-latek usłyszał zarzuty
Wszystko zaczęło się od wspólnego ogniska grupy znajomych kolegów. Biesiadowanie przy ogniu połączone było z alkoholem. Jednych alkohol rozbawia, zaś u innych powoduje agresję i niekontrolowane emocje. Tak było i tym razem, kiedy to jeden z uczestników imprezy w przypływie emocji podpalił stojącą na posesji lawetę. Pokrzywdzony oszacował wartość strat na kwotę 20 tysięcy złotych. Kryminalni z Węgorzewa przedstawili już 34-latkowi zarzut zniszczenia mienia. Za popełnione przestępstwo kodeks karny przewiduje karę do 5 lat pozbawienia wolności.
W nocy z 19/20 marca br. oficer dyżurny węgorzewskiej komendy został powiadomiony, że na jednej z posesji w miejscowości Trygort spłonęła laweta. Na miejsce natychmiast skierowano patrol i grupę dochodzeniowo-śledczą. Mundurowi ustalili, że znajomi spotkali się na ognisku, gdzie wspólnie spożywali alkohol. Po godzi. 4:00 nad ranem zauważyli, że płonie laweta. Właścicielka pojazdu wyceniła straty na kwotę 20 tysięcy złotych, a sprawą zajęli się kryminalni. Policjanci dokładnie gromadzili wszelkie informacje i weryfikowali różne wersje zdarzeń, w tym również podpalenie. Zgromadzony materiał dowodowy doprowadził kryminalnych do 34-latka. Z ustaleń policjantów wynikało, że to właśnie on podpalił cudzą własność. Jak tłumaczył funkcjonariuszom spożył tej nocy alkohol i pokłócił się ze znajomymi, a następnie poddając się emocjom podpalił siedzenie w samochodzie. Po chwili ogień zajął już cały pojazd, więc przestraszony uciekł. Mężczyzna usłyszał już zarzut zniszczenia mienia, teraz odpowie za popełnione przestępstwo przed sądem.
(af/kh)