Pisz: "Nie wszystko złoto co się świeci" - uwaga na oszustów
Na trasie Pisz-Biała Piska dwóch mężczyzn zatrzymywało pojazdy. Twierdzili, że potrzebują pomocy, bo zabrakło im paliwa w drodze na pogrzeb. Aby uzyskać pieniądze na paliwo oferowali sprzedaż złotej biżuterii za kwotę 1500 złotych. Jeden z kierowców wykazał zrozumienie kupując od nich dwa sygnety i bransoletkę. Jak się okazało biżuteria nie była wcale złota, a wykonana z tombaku. Oszustom grozi kara nawet 8 lat pozbawianie wolności.
Wczoraj do piskiej komendy zgłosił się mężczyzna, który został oszukany. Zgłaszający poinformował policjantów, że około godz. 12.00 w miejscowości Kocioł Duży na przystanku autobusowym stał pojazd marki Peugeot koloru srebrnego na angielskich tablicach rejestracyjnych.
Przy nim stało dwóch mężczyzn, w wieku około 30 i 50 lat, najwyraźniej potrzebujących pomocy. Zgłaszający zatrzymał się pytając, jaki mają problem. Mężczyźni powiedzieli, że zabrakło im paliwa, a nie mają pieniędzy. Tłumaczyli, że nie są z Polski, a ich karty bankomatowe tutaj nie działają. Dodali też, że ich sytuacja jest na tyle poważna, że spieszą się na pogrzeb do Gdańska. Aby uzyskać pieniądze, oferowali na sprzedaż złotą biżuterię. Zgłaszający, wykazując zrozumienie, kupił dwa złote sygnety i bransoletkę za łączną kwotę 1500 złotych.
Po dokonaniu zakupu pojechał do złotnika, aby wycenić wartość zakupionych przedmiotów. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że sygnety i bransoletka, która zdążyła się połamać,wykonane są z tombaku, a nie ze złota. Nie są zatem warte 1500 złotych. Pokrzywdzony zgłosił ten fakt Policji, również ku przestrodze dla innych. Dodał, że mężczyźni ci wzbudzili jego zaufanie zarówno wyglądem, bo ubrani byli bardzo elegancko, jak i tłumaczeniem swojej trudnej sytuacji, w której rzekomo się znaleźli.
Policjanci prowadzą czynności mające na celu zatrzymanie sprawców oszustwa. Grozi im kara nawet 8 lat pozbawienia wolności.
(as/rj)