Pisz: Po łupy przyjeżdżał … koniem z wozem
Policjanci zatrzymali 20-latka, który usłyszał 5 zarzutów kradzieży i kradzieży z włamaniem. Mężczyzna wiosną ubr. włamał się do altanki, skąd ukradł agregat prądotwórczy, z przyczepy campingowej zabrał radio, kilka razy włamywał się do niezamieszkałego jeszcze domu jednorodzinnego. Było tam tak dużo wartościowych rzeczy do wzięcia, że 20-latek najpierw schował je w pobliskim lesie, a potem sukcesywnie zabierał je przyjeżdżając po skradzione łupy koniem z wozem.
Piscy śledczy wyjaśnili trzy sprawy dotyczące kradzieży i kradzieży z włamaniem, do których doszło w ubr. Wówczas nieznany sprawca dostał się do altanki na działce rekreacyjnej, do przyczepy campingowej i do niezamieszkałego domu jednorodzinnego w Piszu. Kryminalni ustalili, że sprawcą tych czynów jest 20-letni mieszkaniec piskiej gminy, dobrze znany funkcjonariuszom.
W trakcie prowadzonych czynności policjanci wyjaśnili, że 20-latek w kwietniu 2015 roku dostał się do altanki na działce rekreacyjnej w Piszu, skąd ukradł agregat prądotwórczy o wartości 1500 złotych. Mężczyzna wyjaśnił kryminalnym, że agregat ten sprzedał za 500 złotych.
Śledczy ustalili także, że ten sam 20-latek w czerwcu ubr. wybił szybę w przyczepie campingowej stojącej na działce rekreacyjnej w Piszu i wszedł do środka. Mężczyzna zabrał stamtąd jedynie radio o wartości 50 złotych, bo, jak twierdził właściciel, nie było tam żadnych wartościowych przedmiotów.
W trakcie wykonywanych czynności kryminalni ustalili, że zatrzymany mieszkaniec piskiej gminy jest także sprawcą włamań i kradzieży do domu jednorodzinnego w Piszu. Budynek ten jest jeszcze niezamieszkały, ale w trakcie prac wykończeniowych. Jak wyjaśnili policjanci 20-latek odwiedzał ten dom od października 2014 roku do marca 2015 roku. Wyniósł stamtąd wiele wartościowych rzeczy, m.in.: grzejniki, urządzenia elektryczne, glazurę, terakotę, panele podłogowe, sedesy, a nawet okna. Dodatkowo z garażu zabrał hydrofor, silnik elektryczny oraz leżące na posesji bale dębowe. Wartość skradzionych przedmiotów właściciel oszacował na kwotę ponad 30.000 złotych.
Zatrzymany mężczyzna powiedział policjantom, że rzeczy wyniesione z tego domu chował w pobliskim lesie, a następnie sukcesywnie je stamtąd zabierał. Ze względu na to, że tych skradzionych przedmiotów było tak dużo, przyjeżdżał po nie koniem z wozem, który wówczas jeszcze posiadał.
20-latek przyznał się do postawionych mu zarzutów.
Teraz grozi mu kara nawet 10 lat pozbawienia wolności.
asz/in