Elbląg/Pasłęk: Lekarze nie zdołali uratować skatowanego psa. Dalszy ciąg dramatu zwierząt w Zielonce Pasłęckiej
Lekarze weterynarii nie zdołali uratować skatowanej suczki w Miejscowości Zielonka Pasłęcka. Zwierze zdechło w minioną niedzielę - miało zbyt poważne obrażenia ciała. Jak ustalili śledczy pies był bity łopatą. Policjanci do tej sprawy zatrzymali kolejną osobę. 34-letni mężczyzna przyznał się, że miał zabić psa na prośbę kolegi.
Informowaliśmy wcześniej o dramacie trzech psów w miejscowości Zielonka Pasłęcka, gdzie inspektorzy ds. ochrony zwierząt, znaleźli na jednej z posesji wygłodzone i maltretowane psy. Jedno zwierzę (kilkuletnia suczka) była w stanie agonalnym. Pomimo starań lekarzy nie udało jej się uratować i zwierze zdechło w minioną niedzielę. Pies miał liczne ślady na ciele odniesione na skutek zadawania ciosów tępym narzędziem. Ponadto był wycieńczony i zagłodzony.
Do tej sprawy został zatrzymany 33-letni Radosław M. (właściciel psów), a w miniony piątek (30 października) 34-letni Przemysław K. Ten ostatni pod zarzutem próby zabicia zwierzęcia. W chwili zatrzymani nie przyznawał się do zarzucanego mu czynu. Jednak w trakcie konfrontacji ze swoim kolegą opowiedział o wszystkim.
29 października Radosław M. miał zadzwonić do Przemysława K. z prośba o zabicie psa. Jak twierdził właściciel zwierzę źle się czuło i do niczego już nie nadawało. 34-latek przyznał, że bił psa łopatą i porzucił w krzakach. Nie wiedział, że pies jeszcze żył. Właściciel psów usłyszał zarzuty znęcania się nad zwierzętami i podżegania do zabicia jednego z nich. Natomiast jego kolega do zabicia psa. Obydwu mężczyznom grozi kara do 3 lat więzienia.
(JS)