Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Działdowo, Lidzbark Welski: Zgłosił, że zarwał się pod nim lód i wpadł do jeziora. To był żart, powiedział policjantom

Służby ratunkowe postawione na nogi, to efekt zgłoszenia na numer 112 wypadku na jeziorze. Mężczyzna, który zadzwonił po pomoc miał wpaść do wody w wyniku załamania lodu. Prawie 2 godziny trwały poszukiwania poszkodowanego. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Policjanci ustalili, kim był zgłaszający interwencję i zatrzymali go. Leszek I. miał ponad 2 promile alkoholu i jak przyznał, zgłosił swój wypadek dla żartu. Jednak nawet najgłupszy żart służby ratunkowe traktują śmiertelnie poważnie. Tak samo przez sąd zostanie potraktowany 26-latek.

Wczoraj około godziny 14.00 policjanci z Lidzbarka Welskiego zaangażowali się w poszukiwania mężczyzny, który w wyniku zarwania lodu miał wpaść do jeziora. Służby ratunkowe na nogi postawił sam poszkodowany, który zadzwonił do strażaków i powiedział, co miało się stać. Na jeziorze i wokół niego przez około 2 godziny poszukiwania prowadzili strażacy, płetwonurkowie,  zaangażowano pogotowie lotnicze. Jednak lód na jeziorze Lidzbarskim był cały, a poszkodowanego nie odnaleziono. Pytani wędkarze także nic nie wiedzieli.

Policjanci ustalili dane mężczyzny oraz to, że po rzekomym wypadku był on widziany cały i zdrowy na terenie miasta przez przynajmniej dwie osoby. Patrol znając rysopis i ubiór mężczyzny ustali, gdzie może się on znajdować. Leszek I. został zatrzymany na ul Krótkiej w Lidzbarku Welskim.

26-latek początkowo twierdził, że rzeczywiście wpadł do jeziora, ale wyciągnęli go koledzy. Jego relacja z wypadku była jednak niespójna i mało wiarygodna. Okazało się, że mężczyzna miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Przyznał w końcu, że zadzwonił na numer alarmowy 112 dla żartu, kiedy pił piwo. Nie spodziewał się, że jeden telefon spowoduje tyle niepotrzebnych działań.

Sprawca wykroczenia odpowie przed sądem. Grozi mu kara aresztu, ograniczenia wolności, albo grzywny do 1500 złotych. 26-latek może także ponieść koszty akcji służb ratunkowych.

Jak podsumował wczorajsze działania policjant biorący udział w poszukiwaniach Dobrze, że w rzeczywistości nikomu nic się nie stało. Nawet najgłupszy żart, my musimy traktować śmiertelnie poważnie. W tym czasie ktoś naprawdę mógł potrzebować pomocy policjantów, strażaków, czy pogotowia ratunkowego. Czy sprawca fałszywego alarmu pomyślał o tym?

af

Powrót na górę strony