Iława: Sprawca i ofiara przemocy domowej dalej mieszkają razem, pomimo wyroku sądu
Iławski dzielnicowy w ramach procedury „Niebieskiej Karty” odwiedził jedną z rodzin. Na miejscu zastał kobietę oraz jej syna. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że 26–latek przez kilka lat znęcał się nad swoją matką, co skończyło się dla niego m.in. trzymiesięcznym aresztem, nakazem opuszczenia mieszkania oraz zakazem kontaktowania się i zbliżania do matki na odległość nie mniejszą niż 50 m. O tym, że mężczyzna nie stosuje się do wyroku poinformowany zostanie sąd.
Dzielnicowy iławskiej komendy w trakcie służby obchodowej poszedł do jednej z iławskich rodzin w związku z sprawowanym nadzorem w ramach procedury „Niebieskiej Karty”. Na miejscu funkcjonariusz zastał kobietę oraz jej syna. Policjant był zdziwiony obecnością mężczyzny, ponieważ w czerwcu br. został on zatrzymany i osadzony w areszcie za znęcanie się właśnie nad swoją matką. Wówczas 26–latek groził kobiecie nożem. Tylko dzięki obecnemu na miejscu zięciowi kobiety, nie doszło do tragedii.
W trakcie dalszych czynności policjanci ustalili, że młody mężczyzna od kilku lat znajdując się pod działaniem alkoholu o różnych porach dnia i nocy wszczynał awantury domowe podczas których krzyczał, wyzywał, popychał swoją mamę. Szarpał ją również za ubranie oraz niszczył mienie domowe. W tym konkretnym przypadku kobieta zdecydowała się złożyć zawiadomienie o przestępstwie znęcania.
Policjanci przeprowadzili niezbędne czynności, a na podstawie zgromadzonych materiałów sąd zastosował wobec sprawcy przemocy domowej tymczasowy areszt. Mężczyzna trzy miesiące spędził w więzieniu. Dodatkowo sąd orzekł karę pozbawienia wolności na 6 miesięcy, nakaz opuszczenia wspólnie zajmowanego lokalu, oraz zakaz kontaktowania się i zbliżania na odległość nie mniejszą niż 50 m.
Co więc mężczyzna robił w mieszkaniu swojej matki?
Kobieta w rozmowie z policjantem powiedziała, że „nie ma serca wyrzucić syna z mieszkania i pozwolić mu mieszkać pod mostem”. Dodała, że syn dobrze się obecnie zachowuje i nie wszczyna awantur.
Dobroduszność kobiety nie powstrzyma jednak tego, że o sytuacji zostanie powiadomiony sąd, ponieważ 26–latek pozostając w mieszkaniu nie stosuje się do wyroku sądu.
Pamiętajmy!
Według opinii psychologów przemoc w rodzinie ma określone fazy i z uwagi na związek emocjonalny ze sprawcą bardzo trudno z niej wyjść. Na początku konfliktu jest narastające napięcie, następnie następuje wybuch gwałtownej agresji ze strony sprawcy. Ofiara wtedy najczęściej czuje się winna, szuka przyczyny w sobie. Kiedy agresja narasta a ofiara stara się powiadomić właściwe organy i wtedy następuje tzw. miodowy miesiąc.
Sprawca zmienia się nie do poznania: staje się czuły, opiekuńczy, wrażliwy. Przeprasza, prosi o wybaczenie, żałuje. Jednak pamiętajmy, że faza "miodowego miesiąca" przemija i wkrótce rozpoczyna się faza narastania napięcia. Wszystko zaczyna się od nowa. Przemoc w następnym cyklu zazwyczaj jest bardziej gwałtowna i dłuższa. Doświadczenia miodowej fazy zazwyczaj osłabia gotowość do działania przez ofiarę i utrwala u sprawcy poczucie bezkarności. Daje mu to nadzieję, że następnym razem znowu sobie jakoś poradzi i uzyska przebaczenie. Tylko należy pamiętać, że kolejne fazy miodowe są już krótsze i mniej miodowe.
(JK)