Strona używa plików cookies, aby ułatwić użytkownikom korzystanie z serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza wyrażenie zgody.

Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Mając 4 promile alkoholu w organizmie chciał sprzedać swój samochód. Finał transakcji był jednak zaskakujący

Mężczyzna chciał sprzedać swój samochód, ale finalizacja transakcji zakończyła się interwencją Policji. Okazało się, że miał prawie 4 promile alkoholu w organizmie, a mimo wszystko wsiadł w auto i próbował odjechać, jednak niedaleko, gdyż uderzył w inny zaparkowany pojazd. Wyszło również na jaw, że miał zatrzymane prawo jazdy.

W niedzielę (16.03.2025) policjanci zostali wezwani do nietypowego zdarzenia drogowego. Początkowo wszystko wyglądało jak zwykła kolizja, jednak okoliczności zaskoczyły samych mundurowych. Tego dnia 33-letni mrągowianin miał sprzedać swój samochód marki Skoda. Umówił się z potencjalną kupującą i jej znajomym, aby zaprezentować auto. Kobieta, za jego zgodą, odbyła jazdę próbną i po zakończeniu testu zdecydowała, że chce kupić auto. Gdy miało dojść do podpisania umowy sytuacja przybrała nieoczekiwany obrót. Sprzedający nagle zabrał kobiecie kluczyki od swojego auta, powiedział, że się rozmyślił, wsiadł do niego i ruszył z piskiem opon. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów uderzył z impetem w zaparkowanego busa, a siła uderzenia była tak duża, że przesunęła busa na kolejny pojazd, który również uległ uszkodzeniu. Zdezorientowani kupujący natychmiast do niego podbiegli, zabrali kluczyki ze stacyjki i wezwali Policję. Okazało się, że sprzedający był kompletnie pijany. Badanie alkomatem wykazało, że miał prawie 4 promile alkoholu w organizmie. Jakby tego było mało, wyszło na jaw, że mężczyzna nie miał prawa jazdy - dokument został mu miesiąc wcześniej zatrzymany. Policjanci doprowadzili go do pomieszczenia dla osób zatrzymanych, gdzie spędził noc. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut kierowania pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości, do którego się przyznał. Jak sam przyznał, nie pamiętał nic z wydarzeń tamtego dnia - świadomość wróciła mu dopiero w policyjnej celi.

Finalnie będzie jeszcze odpowiadać za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym, a jego samochód zamiast sprzedaży został zgodnie z przepisami skonfiskowany i zabezpieczony na poczet przyszłej kary przez policjantów.

O jego dalszym losie zdecyduje sąd. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi mu wysoka grzywna, kilkuletni zakaz prowadzenia pojazdów, a nawet kara pozbawienia wolności.

(pk/aj)

 

Powrót na górę strony