Bartoszyce, Bisztynek: Policjanci wyjaśnili okoliczności zaginięcia 44-latka. Jego pracodawca mógł go zabić, a następnie pozbyć się ciała
Policjanci prowadzili poszukiwania 44-letniego mężczyzny. Jego zaginięcie w kwietniu br. zgłosił kolega - policjant - którego zaniepokoiła nieobecność znajomego. Sprawa prowadzona była wielotorowo, nie wykluczano żadnej z wersji wydarzeń. Czynności policjantów wyjaśniły kulisy zaginięcia mężczyzny. Okazało się, że prawdopodobnie jego zniknięcie to efekt zabójstwa, a jego ciało, żeby ukryć zbrodnię, spalono. Policjanci zatrzymali troje podejrzanych. Na miejscu zdarzenia pracowały ekipy dochodzeniowo-śledcze, w tym biegli z laboratorium kryminalistycznego, którzy luminolem i światłem ultrafioletowym ujawniali plamy krwi sprzed kilku miesięcy. Czynności z udziałem zatrzymanych wykonywał Prokurator Rejonowy w Biskupcu. Dziś zapadną decyzje dotyczące zarzutów, za które odpowiedzą zatrzymani.
Policjant z Bartoszyc zaniepokojony dłuższą nieobecnością swojego 44-letniego kolegi zgłosił jego zaginięcie, ponieważ wcześniej mieszkańcowi powiatu bartoszyckiego nie zdarzały takie zniknięcia. Od początku policjanci realizujący poszukiwania pracowali wielotorowo. O zniknięciu 44-latka powiadomiono inne jednostki Policji, sprawdzono dworce, szpitale, pustostany, przeszukiwano drogi, teren rozlewiska, opuszczone gospodarstwa rolne, o zaginionego pytano okolicznych mieszkańców. Ten trop jednak nie dal odpowiedzi, co się stało z zaginionym.
Policjanci zbierali i weryfikowali szereg informacji dotyczących sposobu życia 44-latka, jego otoczenia. I ten kierunek poszukiwań doprowadził ich do posesji pracodawcy zaginionego.
Gmina Bisztynek, marzec 2015
Policjanci, którzy 1 lipca br. weszli na teren posesji pod Bisztynkiem ustalili, że właśnie w marcu br. miało tam dojść do imprezy alkoholowej. Był tam zaginiony, jego pracodawca z konkubiną oraz inny pracownik. Między mężczyznami miało dojść do sprzeczki. Eugeniusz B. miał chwycić za metalowy pręt i uderzyć znajomego. Ten upadł na podłogę nie dając znaku życia.
Co zrobić z ciałem?
Kolejne policyjne czynności odsłaniały brutalną prawdę o wydarzeniach z marca br. Wstępne ustalenia wskazują na to, że 52-latek chcąc ukryć ciało pracownika mógł je spalić.
Zatrzymania i przesłuchania podejrzanych
1 lipca br. policjanci wykonujący czynności na posesji właściciela garbarni zatrzymali 3 osoby. To pracodawca zaginionego 44-latka, jego 41-letnia konkubina i 39-latek, który także pracował w garbarni. Już tego samego dnia kobieta usłyszała zarzut znieważenia zwłok, za co grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności. Wczoraj do późnych godzin wieczornych trwały czynności procesowe z pozostałymi zatrzymanymi.
(fot.: jedna z zatrzymanych osób na miejscu zdarzenia)
Luminol i ultrafiolet
Wczoraj od rana na miejscu zdarzenia pracowały policyjno-prokuratorskie ekipy śledcze. Przeprowadzano przeszukania, eksperyment procesowy, oględziny. Biegli z Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Olsztynie przy pomocy luminolu i lamp ze światłem ultrafioletowym szukali śladów krwi sprzed kilku miesięcy. I zabezpieczyli je w mieszkaniu.
(funkcjonariusze z Laboratorium Kryminalistycznego KWP Olsztyn przy pracy na miejscu zdarzenia)
Za zbrodnię nawet dożywocie
Policjanci i prokurator wyjaśniają wszystkie szczegóły sprawy. Zabezpieczają przedmioty, które mogły być wykorzystane w zabójstwie. Zbierają kolejne materiały dowodowe.
Dziś mają zapaść dalsze decyzje dotyczące zarzutów wobec zatrzymanych.
Zarzuty zabójstwa, zacieranie śladów zbrodni mogą skutkować karą nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
af